Przyzwalający nauczyciele postępują mniej więcej w podobny sposób jak policjant
Dają mnóstwo ostrzeżeń, upomnień, drugich szans oraz przekonujących powodów, że dzieci powinny przestać się źle zachowywać na ich sygnał. Czasami grożą uwagami, a niekiedy naprawdę ich udzielają, jednak w większości wypadków dzieciaki stawiają na swoim, dostając najwyżej ostrzeżenie. Gdyby nie było uwag (konsekwencji), które czynią dzieci odpowiedzialnymi, nie miałyby one zbyt wielu powodów, aby traktować poważnie zasady swoich nauczycieli. Dlaczego przyzwalający nauczyciele tak niechętnie sięgają do konsekwencji w celu wyegzekwowania swoich zasad? Większość nich ma jak najlepsze intencje. Wcale nie zamierzają być niezdecydowani czy niezrozumiali. Starają się okazywać uczniom szacunek, jednak nie wiedzą, jak pogodzić to ze stanowczością. Przyzwalający nauczyciele obawiają się, że chwilowa frustracja, która towarzyszy konsekwencjom, może wpływać destrukcyjnie na psychikę dzieci. Zobaczmy, jak się ta hipoteza sprawdza w rzeczywistości. Czy w sytuacjach życiowych jesteś przyzwyczajony do tego, że zawsze stawiasz na swoim? A kiedy nie jest to możliwe, czy jesteś z tego powodu szczęśliwy? Czy nie powinniśmy odczuwać frustracji, gdy nie dostajemy tego, czego chcemy? Czy nie w taki właśnie sposób uczymy się, jak się dostosować do rzeczywistości? Chroniąc dzieci przed doświadczeniem konsekwencji swojego zachowania, odbieramy im możliwość nauczenia się wielu rzeczy.